Douluję

Ostatnio znowu wrzało na linii położne- doule. Nie oparzyłam się tym internetowym wrzątkiem, bo byłam zajęta na salach porodowych. A tu jakoś cicho, w skupieniu i współpracy porody szły swoim rytmem i nikt nikomu nic nie odbierał. Nie trzeszczały pod stopami co krok gruchotane wzajemne kompetencje. Wręcz przeciwnie. Co krok wzrastało poczucie bezpieczeństwa, zaufanie miedzy naszą trojką lub czwórka kobiet, uwijałyśmy się przy rodzących jak  potrafiłyśmy najlepiej, pytałyśmy kobiety czego potrzebuje, czasem zgadywałyśmy i trafiałyśmy czasem nie. Patrzałyśmy w tym samym kierunku, patrzałyśmy na kobietę, Ja przy kobiecie zostaję do końca, położna w pewnej chwili odchodzi i staje przy dziecku i jego wyłanianie jest najważniejsze, wtedy i dla matki i dla położnej. Ja zostaję z kobietą. 

Tu jest moje miejsce którego nie opuszczam. Ja zwilżałam usta, układam kompres na spoconym czole , położna trzymała ktg, bacznie obserwowała zapis, przypomniała matczynym, pełnym troski głosem o oddechu, mówiła ze koniec już blisko. Ja tego nie mówię dopóki nie zobaczę główki, a wtedy tez ostrożnie. Ja trzymam ręce, plecy, nogę co trzeba, termofor , wachlarz co w DANEJ CHWILI potrzebuje kobieta. 

Nade wszystko jednak jestem. I choć na początku doulowej drogi samo jestem wydawało mi się  takie małe teraz kiedy już jestem te dwa małe kroczki za linią startu widzę, wiem i doświadczam istoty doulowania- istoty nieustannego bycia, wsparcia sama obecnością. Sama obecność oczywiście nie jest siedzeniem w kącie i słodkim byciem i pachnięciem, to bycie, to zaangażowanie, to myśl przyklejona na stałe do kobiety, to ręce na ramionach, plecach czy biodrach, to praca wewnętrzna dla dobra cudu narodzin. To moje znikanie by tobie kobieto dać więcej przestrzeni.


Dziękuję wam moje kochane kobiety, że mnie tego nauczyłyście. Dzięki wam nie muszę jeździć na wypasione medytacje ;) Doświadczam „być” na sali porodowej z wami. W tu i teraz. Umiem zostawić moje życie za drzwiami szpitala. Zorganizowałam je tak, ze wiem, że moje wylogowanie się jest bezpieczne dla wszystkich. Mogę być z wami całą sobą. Ciałem, duchem, zaangażowaniem…

Dziękuję wam kochane położne, które mogłam oglądać przy pracy, z którymi mogłam pracować. Nauczyłyście mnie tej współpracy, byłam gotowa wziąć tę naukę, teraz bardziej niż wcześniej na specjalnych szkoleniach. Nauczyłyście mnie patrzenia na cel. Nauczyłyście mnie reagowania i rozmawiania o trudnych sprawach w sposób budujący a nie podcinający skrzydeł.  

Napisałąm kiedyś że marzę ,żeby ludzie porozumiewali się bez przemocy… nie siłujmy się ze sobą w tak niezwykłym czasie jakim jest czas narodzin. 

Było kiedyś takie hipisowskie słynne hasło, coś o miłości coś o niewojnie ;)





Komentarze

Popularne posty